Relacja na żywo Chorwacja cz.2 – jugo w Zadarze i Trogirze
Ostatnia aktualizacja 5 miesięcy ago by Magdalena
Ciężko pisać relacja na żywo, gdy ciągle coś rozprasza. A to żaglówki, promy, jachty a innym razem góry, zza których próbują się przebić najdziwniejsze formy chmur Cumulonimbus. Ostatni wpis skończyłam wybierając się do Zadaru. Pomimo silnego wiatru jugo i dość sporego zachmurzenia postanowiliśmy pospacerować i napić się pysznej kawy w kawiarni nieopodal morskich Organów. Dodatkowo dzięki silnemu wiatrowi, koncert jaki dało morze był nie do opisania.
Poranek w Zadarze – 16 czerwca
Obudził nas szum fal i… potężny wiatr. Już po otwarciu okna było jasne – do gry wkroczyło jugo, charakterystyczny dla Dalmacji wiatr z południa, ciepły, wilgotny i nieprzewidywalny. Niebo było zaciągnięte chmurami, a powietrze aż lepkie od nadchodzącej wilgoci. Pomimo nieidealnej pogody, postanowiliśmy nie tracić dnia. Po szybkim śniadaniu w apartamencie, ruszyliśmy na spacer po starówce.
Zadar – starówka i morskie organy w rytmie wiatru
Zadar zachwyca nawet w wietrzny dzień. Przechadzając się wzdłuż promenady, dotarliśmy do Morskich Organów, które przy wzburzonym morzu tworzyły hipnotyzujący koncert. Dźwięki wydobywane przez fale miały w sobie coś surowego, jakby natura sama komentowała siłę jugo. Na placu Piotra z Nony wiatr zwiewał ulotki z rąk przechodniów, a na Forum Romanum dzieci próbowały puszczać latawce – z różnym skutkiem.
Zadar pod wiatr – kawiarnie i ukryte zaułki
W ciągu dnia wiatr tylko się wzmagał. Słońce próbowało przebić się przez chmury, ale jugo skutecznie mieszało niebo i morze w jedną siną taflę. Jednak znaleźliśmy schronienie w jednej z kawiarni niedaleko katedry św. Anastazji. Pijąc lokalną kawę i kosztując soparnik – tradycyjnego dalmatyńskiego przysmaku – obserwowaliśmy życie toczące się dalej, jakby wiatr był tylko codzienną rutyną.
Kolejnym etapem podróży był Trogir – który zwiedziliśmy w trakcie podróży na południe Dalmacji. W Trogirze obowiązkowo spacer po Starówce i nieustanne cykanie zdjęć bo wszystko zasługiwało na uwiecznienie. Miasto to ma coś magicznego w sobie, w końcu nazywane jest Małą Wenecją. Jednak z racji natężenia turystów i ciągłego „zakorkowania” przy wjeździe na most na wyspę Ciovo – może niektórych zniechęcić. Jednak trafiliśmy na piękną pogodę jednak jugo i burza dzień wcześniej poczyniła znaczne podniesienie poziomu morza.
Trasa do Trogiru – droga pod wiatr
17 czerwca rano ruszyliśmy na południe, w stronę Trogiru. Trasa autostradą A1 była łatwa, ale po zjeździe na wybrzeże jugo znów o sobie przypomniało. Droga prowadząca przez góry i wzdłuż wybrzeża momentami była naprawdę trudna – nie tylko ze względu na wiatr, ale i gwałtowne boczne podmuchy, które potrafiły zaskoczyć. Mimo wszystko dojechaliśmy bezpiecznie.
Trogir – starówka, która oparła się jugo
Trogir przywitał nas jak stary znajomy. Choć wiatr nie ustępował, wąskie uliczki starego miasta skutecznie chroniły przed jego naporem. Kamienne domy, wąskie zaułki i pachnące lawendą sklepiki tworzyły atmosferę rodem z innej epoki. Przeszliśmy przez most na wyspę, zajrzeliśmy do katedry św. Wawrzyńca i wspięliśmy się na wieżę. Jednak widok na kanał i marinę był wart każdego podmuchu.


























