fot. master.grad.hr
Zadar to jedno z tych miast, które potrafi zaskoczyć. Dziś zachwyca rzymskimi ruinami, morskimi organami i zachodami słońca, o których pisał nawet Hitchcock. Ale cofniemy się o kilka dekad — do czasów, gdy miasto dopiero podnosiło się z kolan po wojennej zawierusze. Rok 1950 to moment szczególny. To czas odbudowy, biedy, ale też nadziei. W cieniu zrujnowanych zabytków i pod portretami marszałka Tito rozgrywała się codzienność zwykłych ludzi, którzy z cegły po cegle tworzyli nowe oblicze miasta. Zajrzyjmy do archiwum wspomnień, fotografii i relacji, by jeszcze raz przejść się ulicami Zadaru, kiedy życie smakowało cykorią, dzieci uczyły się w klasach bez dachu, a sacrum splatało się z propagandą. Oto opowieść o Zadarze w 1950 roku — miejscu, gdzie historia jeszcze nie stała się przeszłością.
Chorwacja Zadar w 1950 roku fakty i ciekawostki
- Zadar był jednym z najciężej doświadczonych miast Dalmacji podczas II wojny światowej.
- W latach 1943–1944 był wielokrotnie bombardowany przez aliantów – zniszczeniu uległo ponad 60% miasta.
- Po wojnie, w 1950 roku, Zadar znajdował się w granicach Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, w republice chorwackiej.
- Lata 50. to czas odbudowy i modernizacji, ale też konserwacji ocalałych zabytków i dążenia do odbudowy tożsamości miejskiej.
- Mimo zniszczeń, Zadar w 1950 roku tętnił życiem jako ważny ośrodek administracyjny, handlowy i kulturalny.
W 1950 roku Zadar wciąż nosił blizny wojny, choć na każdym kroku dostrzec można było wysiłek odbudowy. Główne arterie miasta, takie jak Kalelarga, ledwo przypominały swoje przedwojenne oblicze. Ruiny katedry św. Anastazji wznosiły się jak niememu zarzut wobec historii, ale były też symbolem przetrwania.
Odbudowa miasta przebiegała powoli, lecz systematycznie, głównie za sprawą lokalnych rzemieślników i robotników. Brak nowoczesnych materiałów budowlanych zmuszał do kreatywności, a każda cegła miała wartość. W wielu miejscach stosowano techniki stosowane jeszcze przed wiekami. Miasto trwało w zawieszeniu między przeszłością a przyszłością.
Ulica Średnia, czyli Kalelarga, była przed wojną bijącym sercem Zadaru. W 1950 roku była jednym z najciężej zniszczonych odcinków miejskiego krajobrazu. Betonowe szkielety budynków, gruzy i prowizoryczne drewniane zadaszenia zastępowały niegdyśne kamienice.
A jednak to właśnie tutaj toczyło się życie codzienne. Dzieci grały w piłkę w cieniu ruin, kobiety sprzedawały ryby na prowizorycznych straganach, a starzy Zadarczanie opowiadali młodszym historie o czasach przed bombardowaniem. Kalelarga stała się przestrzenią między nostalgią a determinacją odbudowy.
W 1950 roku wiele kościołów w Zadarze pozostawało w ruinie, ale ich duchowa obecność nie ustała. Katedra św. Anastazji, Kościół św. Donata, klasztor franciszkański – wszystkie te miejsca, choć okaleczone, były nadal ośrodkami modlitwy, nadziei i refleksji.
Wierni przychodzili na msze odprawiane w zaimprowizowanych warunkach, nieraz bez dachu nad głową. Freski z czasów romańskich świeciły z nadpalonych murów, przypominając o wieczności ducha, nawet w obliczu ruin. Religijność stała się kotwicą, która utrzymywała społeczność przy jedności.
Choć wielu mieszkańców Zadaru opuściło miasto podczas wojny, ci, którzy pozostali, tworzyli zwartą, oddaną społeczność. Kobiety, często samotne, przejmowały role głowy rodziny. Mężczyźni odbudowywali domy i ulice. Dzieci uczyły się w prowizorycznych szkołach, w klasach, gdzie ławki sklecono z desek i drzwi.
Lokalne jarmarki i ryneczki powoli wracały do łask, a kawiarenki serwowały kawę z cykorii. Święta obchodzono uroczyście, z opowieściami o przodkach i modlitwami o przyszłość. Nad wszystkim unosił się duch wspólnoty, mimo biedy i ruin.
Rok 1950 to czas konsolidacji władzy socjalistycznej. Zadar, jak cała Chorwacja, znalazł się w obrębie ideologicznego projektu marszałka Tito. Portrety wodza pojawiały się na szkolnych korytarzach i w urzędach. Nauka socjalizmu stała się obowiązkowa.
Nie brakowało jednak sceptycyzmu. Starsi obywatele, pamiętający jeszcze monarchię i przedwojenną Jugosławię, nieufnie spoglądali na zmiany. Mimo to, nowy porządek polityczny zaczął kształtować mentalność społeczną. Zaczęto organizować zbiorowe żiwoty, współdzielnie rolnicze, a edukacja stała się jednym z priorytetów.
Zdjęcia z 1950 roku przedstawiają miasto pełne kontrastów. Widać gruzy, ale też ludzi w odświętnych strojach na niedzielnej mszy. Ulice puste, ale nie martwe. Na pierwszym planie – twarze: zdeterminowane, zmęczone, ale pełne życia.
Fotografie stanowią nie tylko dokument czasów, ale także pomost między dawnym Zadar a współczesnym. Patrząc na nie, można niemal usłyszeć echo rozmów, śmiech dzieci i modlitwy szeptane w cieniu ruin.
Dziś, spacerując po odrestaurowanej Kalelardze, trudno uwierzyć, że siedemdziesiąt lat temu Zadar leżał w gruzach. Rok 1950 to nie tylko moment historyczny, lecz także opowieść o sile, która tkwi w ludziach, ich pamięci i determinacji.
To wtedy kształtowała się tożsamość miasta powojennego. Dziedzictwo tamtych dni nie tkwi tylko w odbudowanych murach, lecz w duchu, który do dziś można poczuć na zadarskich ulicach, gdy wieczorem rozlega się śpiew cykad i dźwięk kroków turystów łączy się z echem przeszłości.
Bergamo Città Alta to jedno z tych miejsc, które od pierwszych chwil potrafią zachwycić. Ta…
Lombardia to jedno z tych miejsc, które – choć na pierwszy rzut oka kojarzą się…
Czas czytania: 5 minutPostira na wyspie Brač w Chorwacji to jedna z bardziej urokliwych małych…
Czas czytania: 5 minutSkąd się wzięły nazwy miast i wysp w Chorwacji? Pochodzenie najciekawszych nazw…
Berlin w okresie świątecznym ma w sobie coś, co trudno porównać z jakimkolwiek innym europejskim…
Wiedeń od zawsze wiedział, jak celebrować tradycję. A gdy przychodzi grudzień, miasto zmienia się w…